Wieczorem w Yellowstone
Bizony to piękne i wielkie zwierzęta. Ten majestatyczny samiec przemieszczał się po świeżym śniegu, niezrażony panującym mrozem i wilgocią, które oblepiły jego futro soplami lodu. Powoli lecz konsekwentnie brnął przed siebie, świadomy tego, że niewiele rzeczy może go zatrzymać. Z nozdrzy buchała para, która chwilę później osiadała na pysku w postaci kryształków lodu. Trzask, miażdżonego pod kopytami zmrożonego śniegu, roznosił się w dolinie rzeki Madison, która w ciszy przygotowywała się do snu. Zachodzące słońce, ostatnimi promieniami, zabarwiło na pomarańczowo jego futro i delikatną mgiełkę unoszącą się nad rzeką. To były piękny i niepowtarzalny wieczór, a ja cieszę się, że mogłem być jego częścią.